Chwilowo zdjęć nie będzie, ponieważ aparat nie wytrzymał napięcia i skoczył z klifu.
No dobrze, przyznam się, zrzuciłam go zgrabnym ruchem z szafki, która niestety miała aż metr wysokości.
Leciał krótko, ale z wdziękiem. Teraz twierdzi, że nic nie widzi, więc trafił na ostry dyżur. Chirurg zapewnia, że za kilka dni będzie można wpuścić na oddział najbliższą rodzinę, ale do wypisu jeszcze chyba daleko.
24.6.11
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.