7.5.12

Wenecja!











Z opowieści o Wenecji dzieci zapamiętały, że wreszcie będą mogły ścigać gołębie!
Wbrew pozorom to nie było kopnięcie!
Mała katastrofa, ale w końcu nie każdy może się potknąć na placu św. Marka!
Maski, maski, maski!
- Myszko, mogę Ci zrobić zdjęcie z Jerzym?
- Mamo, ale dlaczego ja mam pozować?
A w tle dalekim most westchnień. Ech...
Pracownia prawdziwego artysty. Tu produkowane są karnawałowe stroje. Ręcznie i na naszych oczach (no, może nie tak dosłownie).
Okazało się, że stroje i maski od "nieprawdziwych artystów" przywiezione zostały z... Chin. No kto by pomyślał.
- Mamusiu, kupisz mi buciki?
- Ale które, kochanie?
Ja tego nie chcę! Ta pizza jest paskudna! - we Włoszech żadna pizza Myszy nie smakowała. Pierwszą wchłonęła dopiero we Francji.
Biegać, biegać, biegać!
Łapać, łapać, łapać!
Tatusiu, a czy jak nie są na placu św. Marka, to już nie można ich ścigać?
Tatusiu, tu się chyba nie da wjechać naszym kamperem, wiesz?



Ciągle tylko chodzimy i chodzimy, a wszystko tu jest takie stare! Dlaczego nie ma dla nas żadnych atrakcji?!

Ten kanał to jakaś granda!
Do Wenecji przyjechaliśmy tym właśnie mostem i nim też wyjedziemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.