30.5.12

Jeśli dziś środa, to wyjechaliśmy z Belgii do Holandii

W Belgii byliśmy przez chwilę. Szkoda, bo ma wiele uroku.
Niestety wspomnienia z kempingu Mijn Plezier mamy raczej niemiłe.
---
Czym prędzej podążyliśmy do Holandii, 
w której nocowaliśmy na wyjątkowo prorodzinnym kempingu:
Obozowiska skupione były w przyjazne place,
na środku których były piaskownice, zjeżdżalnie albo inne elementy dziecięcego raju.
Na wolności mieszkają tu króliki (ciekawa odmiana po wiewiórkach i lisach Londynu), 
które ślady swojej obecności zostawiają dosłownie wszędzie.
W specjalnych zagrodach spotkać można też innych mieszkańców.

Kto nie chce trawy, może wybrać mieszkanie na piasku:
lub tuż nad wodą:
co niesie ze sobą niebezpieczeństwo bliskiego spotkania z kolejnymi mieszkańcami kempingu:
Na tej ławeczce po lewej siedzą starsi państwo i boją się ruszyć.
Jeszcze rzut oka na krainę pogrążoną w depresji:
Całe hektary letnich domków to częsty widok nad morzem.
Czy to Saab, czy może DAF? W każdym razie let op, bo zdremplujesz sobie podwozie.
A na takim sprzęcie TnM uczył się żeglować dawno temu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.