Nieco wystraszeni wąskim dojazdem (objechaliśmy to drzewo po londyńsku - tak dla wprawki),
trafiliśmy na kompletnie inny od dotychczasowych kemping leśny.
Wytęż wzrok, znajdź nasz kamper.
Tu się ukrył!
MysiKróliki bezbłędnie wykryły plac zabaw.
Nawet trawa była tu trochę inna.
Pełno było tajemniczych zakamarków
i mniej tajemniczych miejsc dla pragnących odpocząć od lasu (chętnych chwilowo brak).
Wybrałam się z MysiKrólikami na wyprawę zwiadowczą.
Dzieciaki były zachwycone poszukiwaniami nowej drogi do kampera.
Poznaliśmy też pełnego uroku psa innych kempingowiczów, który pragnieniem miłości niemal przerastał Melonika. Niemal, podkreślmy.
Na nasz widok podchodził z godnością i delikatnie podstawiał się do głaskania. Gdy tylko ofiara złapała haczyk, przewracał się kołami do góry i nie odpuszczał, póki nie został wymasowany, wydrapany i wypieszczony.
Ech, tęsknimy za tobą, Meloniku, tęsknimy.
17.5.12
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)












Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.